poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Półkolonie z końmi

Hej
Oto obiecany wpis w którym postaram się zawrzeć wszystkie najśmieszniejsze momenty z półkolonii jeździeckich które odbyły się w te wakacje
Miłego czytania

1. Lekcje Angielskiego z panią Bucket
Wakacje...wspaniały czas w którym odpoczywasz od zmartwień, obowiązków i szkoły...tak to sobie wyobrażałam. Jednak już pierwszego dnia w stajni odwiedziła nas nauczycielka angielskiego. Uczyliśmy się słownictwa o tematyce jeździeckiej np. nazwy szczotek czy części ciała konia po angielsku. Wszystkim najbardziej zapadło w pamięć słówko Bucket oznaczające wiadro. W związku z tym nasza nauczycielka dorobiła się ksywki Bucket oraz na pożegnanie wraz ze znaną wam już Julitą okleiłyśmy wiadro papierem toaletowym aby zakryć wielki napis "Śmietana", pomalowałyśmy je na różowo, napisałyśmy "A Bucket" i wręczyłyśmy wiaderko nauczycielce. Taki miły gest :'')

2. Boks Miśka
Oprócz jazd, na półkoloniach musieliśmy opiekować się także końmi. Pierwszego dnia każdy wierzchowiec dostał opiekunów. Ja i Julita wybrałyśmy sobie Miśka. Miś to wielki, szalejący i nieokiełznany srokaty wałach. Jako iż nasz podopieczny "biegał z gracją" został nazwany baletnicą. Gdy nadszedł czas malowania boksów już wiedziałyśmy czym przyozdobimy tą białą ściankę. Wzięłam pędzel, farby i zabrałam się do pracy. Namalowanie Miśka...w różowej spódnicy zajęło mi dużo czasu. Pomijając to że wyglądał trochę jak osioł i miał wielki zapadnięty polik, to wyszło mi całkiem dobrze... .Potem przyszedł czas na popis Julity. jej zadaniem było napisać wymyślony przez nas wierszyk o Misiu Baletnicy. Po godzinie na boksie oprócz srokatego osła przebranego za tancerkę widniał także napis:

Oto i nasz Miś Baletnica
Maść Srokata, różowa spódnica
I dostojny i słodziutki
chociaż wcale nie malutki,
z wielką gracją się porusza
wszystkich jeźdźców serca wzrusza

Pisząc ten wiersz łzy śmiechu lejemy,
bo z Miśka w spódnicy ciśniemy

XD
Mamy talent no nie?

3. Galopy na Luśce...serio jej nienawidzę
"Lusia to aniołek" mówili...."Lusia jest wspaniała" mówili....uwaga bo uwierzę -,-. Luśka to diabeł, demon..eh...nie chce mi się wymieniać reszty synonimów. Zagalopujmy na niej! Czemu nie? Dobra....to była jazda życia. Nie wiedziałam że koń jest w stanie tak pędzić na środek ujeżdżalni. Ale po jakimś czasie mi się udało....(dzięki pani Asiu!). To były najdłuższe zagalopowania w moim życiu. Ręce szeroko...czułam się jakbym obejmowała telewizor. Sprawdzasz kontakt na wodzy w stępie a potem w kłusie. Jedziesz wewnętrzną łydką...i HOP! 2 ściany i od nowa :''). Zlałam się jak szczur ale satysfakcja była wielka. Okiełznałam demona! Ha! I kto tu jest mistrzem?!!

4. Anime na sianie
Gdy wszystkie moje koleżanki były na jeździe musiałam znaleźć sobie jakieś zajęcie. Mycie żłobu? Za ambitnie. Sprzątanie stajni? Taaaa, i co jeszcze? Anime! To jest to! Tylko tak samej....? Eh.. pogadam z kimś. Poszłam do Soniacza, dziewczyny z którą znalazłam wspólny język. Jakoś się złożyło że zaczęłyśmy mówić o cosplayach. Okazało się że jednak mam z kim oglądać anime :D. Siadłyśmy na beli siana i zaczęłyśmy oglądać yt. Postanowiłyśmy zrobić Anime Opening Quiz. Musiało to wyglądać zabawnie....2 dziewczyny uwalone sianem, wgapione w telefon z zamyślonymi minami, wykrzykujące japońskie tytuły. Skończyło się na głupawce i słuchaniu openingu Boku no 
Pico (ładnie proszę..nie sprawdzajcie co to jest >.<). Chyba już wiem czemu ludzie patrzyli na nas jak na wariatki...

5. Podchody
Ostatniego dnia bawiliśmy się w podchody. Wraz z Julitą i Justyną trafiłyśmy do grupy goniącej. Tak jak się spodziewałyśmy, były wyzwania. 
Pierwsze brzmiało tak:

Ta, która chce być piękna
niech założy wałki na włosy

Oczywiście się zgłosiłam. Zapomniałam jednak o tym że mam tak ciężkie i długie włosy że wałki nie będą chciały się trzymać. Dobrze że miałam Justynę do pomocy. I tak szłam do samego końca trasy z Justyną trzymającą mnie za włosy.
Następne wyzwania kazały nam się przebrać, kilka osób miało założyć szlafroki i mówić do przechodniów dobranoc, ktoś miał zapytać w sklepie o kilogram kartofli, zatańczyć Makarenę itp. Jak to my, dostaliśmy głupawy i machaliśmy wszystkim kierowcom na ulicy. Ich miny zapamiętam na długo..xD. Na koniec grupa uciekająca chyba zrobiła nam na złość. Wyzwanie nakazywało nam związać wszystkie sznurówki razem i tak dojść do stajni. Na szczęście nie miałam sznurówek. Ha ha!

W sumie to tyle..
Półkolonie minęły mi bardzo dobrze i planuję wyjazd na kolejny turnus za rok! :D
Bajo



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz